...jest możliwość uwidaczniania "skejpu" czy "gadu-gadu" tymczasem najwięcej się liczy u nas "Nasza Klasa" (być wśród prawie 14 milionów użytkowników w najliczniejszym portalu społecznościowym świata to jest nie byle co). Proponuję aby jakoś  dało się z forum linkować  do swoich profili.Efekt może być rzecz jasna "pod zdechłym Azorkiem" patrząc na dotychczasowe bardziej niż wstydliwe profile forumowiczów, ale istota jest nie w smaku osobistym lecz możliwociach wyboru...Adminowi ten "pasztecik" przesyłam...nawigator

Być na forum to przywilej, tyle na nim zabezpieczeń zanim przebrnie się do raju pełnego debat...tymczasem co mamy? Jakąś zimową wciąż niemrawość...tyle setek ludzi przewinęło się przez krajowe konferencje ,setek nie dziesiątek...sami spece,autorytety którym nie dorównam nawet po przejściu na emeryturę...Zakładam,że jak powiośnieje to i u nas się zazieleni , jednym co mają "zielono w głowie" przybędzie tajemnego branżowego "oleum" ,inni mogą zzielenieć z zazdrości myśląc "jak daleko są za murzynami", jeszcze inni zieleń potraktują jako znak nadziei ...boć to forum to ma być grządką nowych idei - czasem w starym opakowaniu albo i odwrotnie....Na koniec tej animacji tekstowej zawołam "w duchu" - społem ! zazieleńmy ten ugorek, wnet miesiąc minie i jak widać  zaglądają tu tylko "wstydliwe Anonimy" (żeby to chociaż mini Gallowie)...społem - zazieleńmy ten ugorek...czego życzy Wam i sobie ...nawigatorek

...a może zarząd sekcji (głównie warszawski) rozesłałby info do setek uczestników poprzednich konferencji - ot tak meilowo - i kraj by się dowiedział? Mam jeszcze sugestie dla naszego majowego gospodarza Krzysztofa B. - gdybyż tak nieco fortelem do tegorocznego zaproszenia bielskiego sprytnie wmontować passus, że przykładowo zaistniałe zmiany i komunikaty specjalne zostaną ogłoszone na stronie forum ...adres taki taki....tym systemem (korespondencyjnym) rozsiejemy info....Efekt będzie pewnie "pod zdechłym azorkiem" bo pojeździć każdy sobie lubi,ale już stowarzyszyć się  za złotówkę miesięcznie ho,ho ...to już jest "nieprzeskakiwalny" problem...Dziś w Krakowie mamy zebranie SAP-u o 15.30.Temat "zbiory emigracyjne", mówca z B-ki i Archiwum Czartoryskich, a przybędzie? mogę się założyć z trudem 12 osób...i to w takim milionowym mieście królewskim, gdzie archiwum goni za archiwum a biblioteka za biblioteką.Sam SAP liczy u nas koło 70 osób z czego na zebrania z trudem daje sie "spędzić" 20 osób...paranoja...Zresztą nie lepiej jest z SBP (Stow.Bibliotekarzy),gdzie mamy 150 osób,a na zebraniach po 40  ( tym 25 to emeryci którym bywa wszystko jedno jaki temat jest w programie - byle się spotkać...).tymczasem mamy tu ponad 1000 bibliotek - łącznie ze szkolnymi - a w każdej po kilka osób lub jak w Jagiellonce prawie 300 etatów.A tu z trudem trudno zgonić z województwa 50 osób (bo SBP ma filie w Miechowie,Bochni,Myślenicach,bodaj i Suchej).Ja tam jestem z urodzenia maksymalistą i dostają zniesmaczenia jak widzę taki stan rzeczy.Powiem Wam więcej - nawet jestem zawodowym "rasistą" i dzielę pracowników na archiwistów i bibliotekarzy (z powołania i potrzebujących stowarzyszania się, aby dynamizować branżę) oraz na ludzi zatrudnionych w archiwach i bibliotekach.Ci drudzy są też cenni,też profesjonalni, też czasem zrutynizowani przez lata,dziesiątki lat, w tej samej pracy - ale,ale...ich myślenie branżowe kończy się z chwilą zdjęcia fartucha, poprostu nie są hobbystami, nie są motorami rozpędzającymi branżę.Są poprostu bardzo poprawnymi,ale jednak tylko pracownikami danej instytucji.To starsi.A młodsi jeszcze bardziej są uodpornieni na jakiś tam 19-wieczny już chyba idealizm...ot,jest robota,zatrudnienie,szansa przetrwania,zahaczenia na ile się da  i cześć...jakieś tam bzdety stowarzyszeniowe to dobre może dla singli,może dla "starszych" emerytów (bo młodsi jeszcze nie szukają kontaktów lecz odpoczywają) ...ale dla absolwenckiej młodzieży...czyś pan z księżyca się urwał? To co tu wspominam to nie jest młodzieżowy bajer i wciskanie kitu, od 1990 roku hulam stowarzyszeniowo i misjonuję ile można,a efekt jest żałosny.Widzę natomiast od lat tendencje,że jak ktoś dobija pod 70-tkę to gwałtu rety,może by się gdzie zapisać...i tak moje tutejsze SBP ma prawie 60 % ludzi ,którzy dopiero na emeryturze poczuli pismo nosem i zapałali miłością do bibliotekarstwa po godzinie 15, do archiwistyki podobnie...chociaż im zęby się wykruszyły na tym fachu. ...Pewnie jest to bulwesujące i mało "wersalskie" co tu piszę, ale to mnie już totalnie nie wzrusza co kto sobie myśli. To ja raczej mam prawo myśleć,ze właśnie ci (dajmy na to wirtualni ) ludzie "przekichali' sprawę" i nie zadbali o należytą ciągłość pokoleniową.Mamy więc osamotnionych najczęściej już podstarzałych mistrzów, małą armię niezłych profesjonalnych czeladników oraz kupę uczniów terminujących bez terminu.To tak trochę średniowiecznie poleciała ta typologia,ale tak to wygląda przykładowo w Jagiellonce i innych "świętych książnicach'.Zwykle wszystkiemu winne są "komuchy", ale akurat w tej tu materii to właśnie te stare żubry systemu miały wyczucie jak mało kto dzisiaj w "boskiej demokracji".Pewnie,że problem jest skomplikowany,ale z grubsza tak właśnie wygląda.Mnie to osobiście jeszcze nadal wkurza i irytuje , już pół życia zawodowego mam za sobą i jeszcze mi się "chce chcieć", a całe  stada następców dyszących potrzebą etatów znów okazują się zaledwie  personelem z wściekłością spoglądającym na maniaków chcących zająć im czas i intelekt po godz.15.Czy przez to czuję się arystokracją?Bynajmniej,  raczej wyrobnikiem który rzeczywiście czuje i lubi to co robi,i który "dziwuje się" ,że jest tak mało ludzi wokoło którzy myślą podobnie, mimo tysięcy zatrudnionych przy tej materii.Jeśli nie pomyliłem bohaterów, to w starożytności był taki bodaj Tantal, który mógł się czuć podobnie i bezradnie zarazem, jemu odrastało co innego, a mi myśli branżowe....Może jednak za bardzo polubiłem "Imię Róży" i klimaty Umberto Eco...może... marcus-nawigator (śmigający wśród mielizn, raf i korsarzy). ...U nas dzisiaj w Krakowie prawie 16 stopni plus, to pośredni efekt wiatru halnego, bo do Tater spod mego archiwum (na 6 piętrze!) ledwie 108 kilometrów...